"Świątynia" Jakub Żulczyk


Autor: Jakub Żulczyk
Tytuł: Świątynia
Cykl: Tytus Grójecki
Tom: II
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 520
kategoria: fantastyka, science fiction
Ocena: 6/10


"Do niewielkiej wsi wyruszają dziesiątki pielgrzymów. Charyzmatyczny uzdrowiciel twierdzi, że może uleczyć każdego. W Świątyni nie wszystko jednak jest takie, jakie się wydaje...

Tymczasem w życiu Anki pojawia się troje tajemniczych nieznajomych. Trzymają się razem, o ich przeszłości krążą niestworzone historie. Anka wpakuje się w kłopoty, to pewne. Pomóc jej będzie mógł tylko Tytus Grójecki, fanatyk horrorów, gier komputerowych i zjawisk nadprzyrodzonych. Czy zdoła ocalić dziewczynę, którą kocha?

Przeraziło cię „Zmorojewo”? Dopiero teraz przekonasz się, czym jest prawdziwy strach!"

Muszę przyznać, że ta część jest lepsza od pierwszego tomu (link do recenzji na dole). Napis z tyłu okładki mówi mi, że miałam przekonać się czym jest prawdziwy strach. Tego nie dostałam, ALE książka miała więcej strasznych, dla niektórych nawet przerażających momentów niż Zmorojewo, co się autorowi chwali. Ogólnie mówiąc już ta pozycja jest tylko dla młodzieży, a nie również dla dzieci jak poprzednia część. Poziom również wzrósł. Było napisane dużo lepiej i nie męczyłam się aż tak jak przy poprzednim tomie. 

"Ruszyła za nim, a on zdążył jeszcze tylko zabrać gitarę z szafy, w irracjonalnym odruchu kogoś, kto potrzebuje posiadać na własność jakikolwiek przedmiot, bo ten czyni go człowiekiem, a nie zaszczutą zwierzyną." 

Książka dzieli się na 3 części: "Ania i Damian", "Powiernik światła", "Powierniczka ciemności". Pierwszy dział nie za bardzo mi się podobał, ale to pewnie spowodowane tym, że Ania bardzo irytowała mnie w tej pozycji i jej zachowanie było bardzo idiotyczne (nie ma to jak się z kimś przespać po paru dniach znajomości). Gdy zaczęła się jednak część druga, to od razu się wciągnęłam, bo stęskniłam się od tych 161 stron za Tytusem....Potem czytanie szło mi szybko oraz bez żadnych problemów.

Fabuła była naprawdę ciekawa. Chętnie brnęłam dalej z zainteresowaniem by tylko dowiedzieć się jak to się skończy. Autor ma lekkie pióro, które pozwala odpocząć. Okładka jest wręcz cudowna! Przyciąga wzrok i sprawia, że czytelnik jak najszybciej chcę po nią sięgnąć i przebadać ją od deski do deski. Czcionka jest przyjemna dla oka, nie męczy go po paru minutach czytania. 



"Wszystko, co kocha, jest słabe. Wszystko, co dobre, ginie."

Większość bohaterów powtarza się z pierwszego tomu. Jest również paru nowych. Anete bardzo polubiłam, szczerze mówiąc wolałam, żeby Tytus zapomniał o Ance i zaczął zauważać właśnie ją. Damian był okay, a Lidka mnie denerwowała. Całość była znośna. 

Zakończenie. Co do niego to mam pewne obiekcje. Tytus okazał się (przepraszam za słownictwo) zwyczajną pizdą. Tak. Czy ten chłopak nie umie sobie nigdy sam z czymś poradzić? Nie bo po co...A potem jeszcze wszyscy się o niego martwią! (Niczym drugi Harry Potter). Zakończenie średnio mi się podobało, uważam, że mogło się to trochę inaczej skończyć. Jeszcze nie wiem jak, ale to nic. Po przeczytaniu tej książki rodzi mi się w głowie pewne pytanie. Gdzie są następne części?! Słowa, że to dopiero początek, jakoś utrzymują mnie w przekonaniu, że powinny być następne tomu...A jak ich nie było, tak nie ma (data pytania Świątyni to 2011 rok). 



"Ufaj, kurwa, temu, co widzisz"

Książkę chyba mogę wam polecić, jakoś wybitna nie była, ale była dobra. Jak mówiłam autor chyba chce żebyśmy sami sobie napisali co było dalej...ale w każdym razie zachęcam wam do zapoznania bo "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają".


Recenzja Zmorojewa

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Charlie" Stephen Chbosky

John Green "Gwiazd naszych wina"

"Mały Książę" Antoine de Saint-Exupéry