Cat Patrick "Zapomniane"



Autor: Cat Patrick
Tytuł: Zapomniane
Oryginalny tytuł: Forgotten  
Wydawnictwo:  Prószyński i S-ka
Liczba stron: 311
Ocena: 3/10

"Zapomniane”, intrygujący opis, cudowna okładka, dobry pomysł na fabułę. Jak wygląda to od wewnątrz? Czy treść jest powalająca, ciekawa, a może nudna?

„Zapomniane” autorki Cat Patrick gości na mojej półce od ponad roku. Łasiłam się na nią od paru miesięcy po premierze, strasznie chciałam ją zdobyć. Czemu, więc nie przeczytałam jej wcześniej? Próbowałam, naprawdę próbowałam, lecz z marnym skutkiem.

London Lade ma problem. Widzi przyszłość, jakby były to wspomnienia, lecz nie pamięta przeszłości. Pamięta co zdarzy się jutro lub za rok, a nie ma pojęcia w co była ubrana wczoraj. Radzi sobie dzięki notatkom, mamie i przyjaciółce, Jamie. I tak mija każdy dzień. Pobudka, notatka, przeżycie dnia w szkole, sprawdzanie powiadomień na czerwonym telefonie, wieczorna notatka, spanie i tak codziennie...Ale rodzą się jeszcze większe problemy, którym musi sprostać. Czy sobie poradzi?

   Pierwsze strony są zapisane notatką odnoście ubrań i rzeczy, które podmiot liryczna ma wziąć do szkoły, albo coś w niej zrobić. Potem lekcja w-fu, London zapomniała czystej koszulki! I co biedna ma zrobić? W końcu pożycza ją od koleżanki, z którą na co dzień nie trzyma. Oczywiście wygląd koszulki nie został pominięty, była to jaskrawożółta z napisem „Nie bądź mrrrukiem!”. W trakcie lekcji zabrzmiał dzwięk alarmu przeciwpożarowego, a więc cała szkoła wyszła na zewnątrz. To właśnie tam główna bohaterka poznaje Luke'a, chłopaka niezwykle przystojnego (no kto by się tego spodziewał?), lecz lekkiego dziwaka. W trakcie rozmowy tej dwójki wtrąca się Jamie i wiecie jakiego słowa używa podczas tej rozmowy? „Jedwabiście”. W tamtym momencie przeżyłam załamanie...W książce występuje również „Dzienks”. Nie wiem czy to przez tłumaczenie czy może autorka naprawdę to napisała. Jednak to bardzo obrzydza mi tą powieść.

   Co do samych bohaterów. Sama London nie jest taka cudowna, nie zauważyłam, żeby się czymś wyróżniła, jest po prostu bezbarwna (co jest dziwne, bo to przecież główna postać). Jamie ubrana w mini, głębokie dekolty, „momentami” brak jej mózgu. Luke był jedyną całkiem fajną postacią, miał ciekawe pomysły, może to co malował było dziwne, ale naprawdę go polubiłam.

   Autorka powinna bardziej dopracować tą książkę, zauważyłam, że bardziej się skupiła na relacjach 2 zakochanych, niż wątku, który był tu obiecywany. Próbowała to jakoś przeplatać, lecz miałam wrażenie, że robi to na siłę, bo miała być to główna idea tego wszystkiego. Brakuje mi tu przemyśleń głównej bohaterki. Prawie na każdej stronie jest jakiś dialog. Wolałabym, żeby ta książka bardziej opierała się na przemyśleniach, domysłach, a nie na rozmowach, które czasem były zbędne. Co mnie zdziwiło: Ta książka ma 47 rozdziałów plus epilog! Jeden rozdział czasem składał się tylko z dwóch stron! Jeśli chodzi o zakończenie, przyznaję ta publikacja miała parę ciekawych wątków, które niestety nie były rozwinięte na tyle bym była z tego zadowolona. Na przykład temat, który wyprostował się dopiero na koniec książki, czemu oni nie ciągnęli tego dalej? Czemu autorka nie napisała tych 30 stron więcej i nie opisała tego z tym kimś/czymś (Nie zdradzę tego o co chodziła, sami przeczytajcie) się stało dalej? Czemu temat ojca London nie został bardziej rozwinięty? Ok, przetaczał się przez całą powieść, ale wolałabym, żeby ich relacje (pod koniec) zostały bardziej pisane! Ogólnie rzec biorąc ta książka nie była dobra, jest to na pograniczu przeciętności a kiczu. Czy ją polecam? Mi się nie podobała, mojej przyjaciółce tak. A więc sami zdecydujcie, czy jest dobra, czy może jednak nie. Wiem jedno, nigdy do niej nie wrócę. Nie powaliła mnie, nie była nawet znośna. Nie zawsze wybory, które podejmuje odnoście książek są trafne, ten na pewno nie był.


                                                               


Komentarze

  1. Ja pamiętam, że bardzo dobrze mi się ją czytało. Taka lekka lektura, dzięki której możemy przegonić nudę. Owszem, London była jaka była, ale cóż... Tak to jest, kiedy traci się pamięć. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lekka lektura, nie powiem, całkiem mi się podobała, ale miała wiele niedociągnięć i wątków, które bym rozwinęła. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Charlie" Stephen Chbosky

John Green "Gwiazd naszych wina"

"Mały Książę" Antoine de Saint-Exupéry