"Chemia naszych serc" Krystal Sutherland


Historia o dwójce różnych nastolatków, których losy złączyły się.

Tajemnicza dziewczyna, zaniedbana, nosząca za duże męskie ubrania, chodząca o lasce - to właśnie ona zaintrygowała Henry'ego Page'a wchodząc do klasy na początku roku szkolnego. Jak szybko zwrócił uwagę, tak szybko zapomniał...Gdy nagle to ich dwójka jest proszona do gabinetu pana Hinka. Oboje dostają propozycje zostania redaktorem naczelnym, największe marzenie Henry'ego, na które ciężko pracował. Więc czemu wybrana została również nowa uczennica? Ona odmawia i wychodzi...Stanowiło to początek historii, ich wspólnej historii.


"To, dlaczego Hink wezwał do siebie Grace, pozostawało tajemnicą - jak niemal wszystko, co jej dotyczyło."

Pierwsza miłość Henry'ego, Kto by się spodziewał, że zaintryguje go taka dziewczyna? On też nie wie, ale próbuje się do niej zbliżyć i poznać. Jednak ona nie zamierza odkrywać wszystkich kart.

"- Nie dziwi cię to, że kiedy ktoś prosi cię o opisanie samego siebie, czujesz pustkę? Przecież to powinien być najłatwiejszy temat na świecie - w końcu masz mówić o kimś, kogo znasz najlepiej ze wszystkich." 

Jest to opowieść o miłości, nastoletnim życiu, problemach. A co najważniejsze, skłoniła mnie do przemyśleń na temat przywiązania. Jak bardzo można kogoś kochać? Czy twoja druga połówka jest dla ciebie wszystkim? Jakbym zachowała się na miejscu Grace? Opowieść o miłości, przywiązaniu, rozstaniu, radzeniu sobie z problemami, a także o tym, że życie nie zawsze układa się nam tak, jak to sobie zaplanujemy, wymarzymy.

"Ponieważ nigdy wcześniej nie spotkałem dziewczyny, 
którą chciałbym zaprosić do swojego życia.
Ale teraz spotkałem Ciebie.
I dla Ciebie zrobiłbym wyjątek." 

Zdania na temat tej książki są podzielane, jedni kochają, a inni sądzą, że to przeciętna pozycja. Do której grupy należę? Raczej do tej drugiej, niestety. Była to dość przewidywalna opowieść. Uważam, że gdyby była napisana trochę inaczej mogłaby bardziej przypaść mi do gustu. Mimo wszystko przyjemnie mi się to czytało, momentami śmiałam się, innymi wpadałam w zadumę, zdarzyło mi się uronić łzę. Skłoniła mnie do poważnym rozważań na temat życia, a to istotne oraz ważny plus. Minusem dla mnie jest postać Grace - nie rozumiem jej postępowania, nie lubię jej...To co się wydarzyło na stronie 170, na cóż, mogę tylko wam powiedzieć, że zamilkłam na bardzo długi czas. Rzadko zdarza się, że tak nie lubię postaci, która należy do tych głównych! Ale tym razem miało to miejsce.

Trzeba przyznać, że jest niesamowicie wciągająca, przeczytana w kilka godzin. Czyta się jej lekko, nawet przy tych smutniejszych i poważniejszych fragmentach. Uwielbiam notatki Henry'ego, są pięknie zapisane, ich treść podoba mi się tak bardzo, że zaznaczyłam je kolorowymi karteczkami. Zabiegiem, który jest już stosowany we współczesnych książkach i również tu został użyty, są dymki wiadomości, które piszą do siebie bohaterowie. Po prostu nasze takie współczesne wiadomości z messengera. Fajnie to wygląda i dobrze się czyta.

Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Uważam, że tak. Warto wyrobić własne zdanie na jej temat, szczególnie, że opinię są podzielone. Warto wiedzieć, że zwolennicy porównują Chemie naszych serc do książek John'a Grenn'a! Raczej słabsza wersja (własne spostrzeżenie)...W każdym razie zachęcam do przeczytania i czekam na rozmowę w komentarzach.

Wydawnictwo Dolnośląskie
278 stron powieści

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Muzyka, która zawładnęła moim sercem #2

Wielki powrót

O filmie słów kilka: Miasto Kości