O filmie słów kilka: Listy do M 2


Dnia 13 listopada 2015 roku miała miejsce premiera drugiej części popularnego, polskiego filmu "Listy do M". Tym razem reżyserią zajął się Maciej Dejcze - realizator wielu produkcji od 1986 roku, a scenariuszem Marcin Baczyński, Mariusz Kuczewski. Jest to komedia romantyczna nagrywana z Warszawie, zdjęcia natomiast wykonywano od lutego do kwietnia tego roku. Film stał się przebojem zyskując pochlebne komentarze wśród młodzieży oraz dorosłych, lecz posiada również krytyków, nazywając go podróbką zagranicznej realizacji z 2003 roku pod tytułem"To właśnie miłość". Nie zamierzam wdrążać w te oskarżenia, lecz skupić się wyłącznie na moich własnych wrażeniach podczas seansu.

"Film jest kontynuacją losów głównych bohaterów z pierwszej części - zawiera pięć historii, które dzieją się w okresie Bożego Narodzenia. Przeżywają trudne sytuacje, które z pędem wydarzeń rozwiązują się. Miłość Doris i Mikołaja kwitnie, lecz on nie może zdecydować się na oświadczyny. W celu ratowania sytuacji Kostek obmyśla plan z pierścionkiem zaręczynowym. Karina zostaje pisarką, a Szczepan taksówkarzem, jednak ich małżeństwo nie wytrzymuje próby czasu. Po rozwodzie ich drogi nadal się krzyżują. Małgorzacie i Wojtkowi udało się zaadoptować Tosię, jednak tuż przed Świętami u Małgorzaty pojawiają się problemy zdrowotne. Związek Betty i Melchiora nie wytrzymuje długo, kobieta poznaje biznesmena Karola, który ma być odpowiedniejszy dla jej syna. W Agencji Mikołajów jak zawsze przed Świętami duży ruch. W zarządzaniu agencją Wladiemu pomaga „Larwa”."

Na dużym ekranie możemy zobaczyć gwiazdy z poprzedniej części jak: Maciej Stuhr, Roma Gąsiorowska, Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant, Piotr Adamczyk, Małgorzata Kożuchowska, Maciej Zakościelny, Marta Żmuda Trzebiatowska, Katarzyna Zielińska, Jakub Jankiewicz, Małgorzata Wagner, Wojciech Malajkat oraz wiele innych sław. Gra aktorska nie jest z najwyższej półki, ale nie mogę powiedzieć, że nasi aktorzy "grają jak drewno", można by rzec, jest całkiem dobrze.



Podczas oglądania mamy wiele momentów, w których możemy śmiać się, ale także płakać ze smutku oraz wzruszenia. Zdecydowanie jest mniej romantyczny, niż wcześniejsza część. Porusza poważniejsze tematy, takie jak historia Małgorzaty, Antosia i Kuby - to właśnie jego najbardziej mną poruszyła. Byłam w kinie, więc dzielnie wstrzymywałam łzy, udając, że wszystko jest w porządku. Jednak uważam, że scenariusz mógł bardziej zagłębić się w niektóre problemy, skłaniając odbiorcę do jeszcze większej refleksji, a nie tylko je ukazać. Film jednak dostarcza nam podczas oglądania wielu pozytywnych emocji - Kazik i Melchior ją jedyni w swoim rodzaju, Karolak odgrywał rolę, która najbardziej mnie bawiła (podejrzewam, że nie tylko mnie). Nie mogę zapomnieć o Kostku, dzielnie walczący, by jego tata oświadczył się Doris. Produkcja ukazuje takie wartości jak - przyjaźń, miłość, wsparcie, rodzina. Wątki przeplatają się, tworząc ciekawą całość, a przeskakiwanie między historiami nie irytuje. Film z Bożym Narodzeniem w tle, bez dobrego zakończenia? Nie tym razem. . Mimo, że czasem reakcje oraz zakończenie są lekko naciągane, nie przeszkadza to w seansie. Trzeba podkreślić, że ma on głównie na celu umilać nam czas.


Podczas oglądania możemy być przygotowani na piękną scenerie ośnieżonej Warszawy, a wyjątkowo dobrze dobrana muzyka w tle, tworzy niesamowity klimat. Dzięki temu, w tamtym momencie zapragnęłam zimy, a także rodzinnego posiłku w Wigilijną noc.

Jak nie jestem fanką większości realizacji polskich, muszę zachęcić do obejrzenia tej produkcji. Niesamowity klimat, muzyka, historia, a przy tym masa śmiechu oraz rodząca się refleksja. Jest to jeden z niewielu filmów (polskich), na który warto wybrać się na sale kinową.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Muzyka, która zawładnęła moim sercem #2

Wielki powrót

O filmie słów kilka: Miasto Kości